Jak nazywa się drzewo, w które wjechał autobus?
Bambus.
Stirlitz siedział w swoim gabinecie, gdy rozległo się pukanie.
Bormann – pomyślał Stirlitz.
Ja – pomyślał Bormann.
Po dłuższej jeździe pasażer, chcąc taksówkarzowi coś wytłumaczyć, leciutko stuknął go w ramię. A tu taksiarz zaczyna wrzeszczeć, panikować, kręcić kierownicą w prawo, w lewo i w końcu uderzyli w pobliskie drzewo. Pasażer się wygramolił z wraku obok niego staje roztrzęsiony taryfiarz. Pasażer:
- Panie, coś Pan taki strachliwy?
Taksówkarz:
- Człowieku, ja pierwszy dzień na taksówce. Wcześniej 20 lat robiłem za kierowcę w zakładzie pogrzebowym!
W sklepie
- Po ile są te akordeony?
- Po 140 tysięcy panie władzo.
- A dlaczego pani mówi do mnie “panie władzo”, jak ja przyszedłem po cywilnemu?
- Bo to są kaloryfery.
- Siemka, Oskar. Słyszałem, żeś się ożenił!
- No.
- Dzieci planujecie?
- Drugie zaplanujemy…
Mama widzi przez okno,że jej syn pije na podwórku wodę z kałuży.
-Co ty robisz?Przestań!Tam się roi od zarazków!-krzyczy.
-Już nie!Przejechałem je parę razy rowerkiem!-odpowiada rezolutnie malec.
Stary farmer miał staw na tyłach ogrodu.Pewnego wieczoru postanowił tam pójść.Przy okazji wziął wiadro,aby z ogrodu przynieść trochę owoców.
W miarę,jak zbliżał się do stawu,słyszał coraz głośniejsze hałasy i krzyki.W końcu dotarł nad staw i oczom jego ukazało się kilka kąpiących się nago młodych kobiet.Na widok farmera krzyknęły:
- Nie wyjdziemy,dopóki pan nie odejdzie!.
Stary farmer tylko zmarszczył brew i powiedział:
- Nie przyszedłem tu po to,żeby was oglądać,jak pływacie nago,ani po to,aby was zmuszać do wyjścia z wody – tu farmer pokazał trzymane w ręku wiadro – tylko po to,żeby nakarmić aligatory.
chłopcy siedzieli na ławeczce nagle jakiś pan leżał na drodze niedaleko ławeczki i policjant się pyta chłopców – Wy to zrobiliście?
jeden z braci mówi- My, my, my, my…
policjant się pyta- Jak go zabiliście?
kolejny brat mówi- Patelnią w łep, patelnią w łep…
policjant się pyta- Ile chcecie siedzieć w więzieniu?
trzeci brat mówi- Sto lat, sto lat…
Jadą dwie blondynki maluchem. Nagle im się ten maluch zepsuł. Wysiadają patrzą pod maske i jedna z nich mówi do drugiej: patrz! ukradli nam silnik! na to druga. Nie martw się, z tylu mamy zapasowy
Dyrektor kocha się z sekretarką. Sekretarka lekko speszona:
- Dyrektorze, może drzwi zamkniemy? Całe biuro patrzy…
- Nie! Jak zamkniemy, to pomyślą, że wódkę pijemy.
Skopiowano ze strony: http://potworek.com/dowcipy – potwornie dobre dowcipy!
Wchodzi facet do sklepu dla dziwnych i mówi:
-Poproszę mhmhmhmh ziemniaków.
A sprzedawca:
-Kilogram czego?
Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu.
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność…
- Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!