HORROR W PRACY
Dzień zaczął się zupełnie nie tak jak trzeba.
Najpierw najnormalniej w świecie w elektrowni zrobili sobie jajca i odcięli zupełnie dopływ prądu sprawiając, że komputery w firmie stały się co najmniej chwilowo bezużyteczne. Na domiar złego kumpel zapowiedział mi się, że rano ma wizytę u dentysty i z tego tytułu trochę się spóźni. Nie zeszło mu się zresztą zbyt długo, bo zaraz przyszedł.
- Mówię ci, ale mi znieczulenie sieknął – rzucił na wstępie macając się po policzku – Pół ryja mi zdrętwiało…
Światło też jakoś zaraz włączyli, a że było już dosyć późno, pogrążyliśmy się w robocie, której od rana trochę się nazbierało. Obaj wlepiliśmy się w ekrany monitorów, każdy zajęty swoimi zleceniami, nie mając nawet za bardzo chwili pogadać, gdy wszedł klient… Kumpel dostrzegł go pierwszy i grzecznie spytał:
- W czym mogę pomóc?
Klient dobre pięć minut klarował o co mu się rozchodzi, gdy nagle zamilkł jak nożem uciął…
Troszkę się zdziwiłem, więc podniosłem głowę z nad biurka i ujrzałem bladego klienta i kumpla…
- Stary… – szepnąłem.
- O sso chodzi? – odezwał się kumpel, odwracając do mnie spuchniętą i wpół znieczuloną gębę, po której spływały świecące strużki śliny…
- Wyglądasz jak jakiś Hannibal Lecter…
Wystrzelił biegiem do łazienki, a facio widocznie odetchnął z ulgą.
Skopiowano ze strony: http://potworek.com/dowcipy/pokaz/horror-w-pracy – potwornie dobre dowcipy!