Jechał facio samochodem…

Jechał facio samochodem i nagle ten odmówił mu posłuszeństwa. Zatrzymał się w pobliżu przystanku autobusowego. Wychodzi z kabiny i prosi jednego z czekających na autobus:
- Weź Pan, popchnij, może się uda.
Ten pcha, ale silnik nawet glosu nie daje. Facio pyta się kierowcy:
- Może jakiś knyf jest? Albo sekret, żeby uruchomić?
- Nie, nie ma – odpowiada kierowca i prosi następnego.
Sytuacja się powtarza:
- Może jakiś knyf jest? Albo sekret, żeby uruchomić?
- Nie, nie ma – odpowiada kierowca i prosi ostatniego czekającego na autobus.
Sytuacja się znowu powtarza. Auto nie daje żadnych odznak życia.
- Może jakiś knyf jest? Albo sekret?
- No dupczę teściową – odpowiada zdziwiony kierowca. – No, ale co to ma wspólnego z samochodem?


Komentowanie wyłączone.